​ ​ ​ ​
Kategorie produktów
Malownicze trasy i schody do wieczności. Relacja z Ultra Roztocze

Malownicze trasy i schody do wieczności. Relacja z Ultra Roztocze

Opublikowany :
Kategorie : Co u nas?

Już od dawna nie pojawił się żaden post opowiadający o naszych startach. Nie oznacza to jednak, że próżnujemy – możemy nawet powiedzieć, że startujemy tak często, że nie mamy czasu na pisanie relacji ;) Niedawno odbyły się jedne z zawodów, które wspieramy i w których co roku bierzemy udział - Ultra Roztocze. To najprawdopodobniej jedyna impreza biegowa, na których można usłyszeć “Anielski Orszak” – i to nie tylko we własnej głowie. Mamy poważne podejrzenia, że organizatorom, czyli Tour De Zbój, przyświeca hasło “po co normalnie, skoro można ekstremalnie”. Chcesz dowiedzieć się, dlaczego tak myślimy? Zapraszamy do zapoznania się z tekstem, w którym zebraliśmy wspomnienia z ostatnich edycji.

PIĘKNE WIDOKI I PODSTĘPNE WZNIOSY – EDYCJE PRZED 2024

Jednym z największych atutów imprez organizowanych przez Tour De Zbój pod szyldem Ultra Roztocze są malownicze, trailowe trasy. Ich urok można zobaczyć m.in. w galerii zdjęć, którą przygotowaliśmy w ubiegłych latach. Biegów w tamtym rejonie raczej nie możemy jeszcze zaliczyć do biegów górskich (z okolic Zwierzyńca do gór mamy jeszcze kawałek). Nie oznacza to jednak, że są pozbawione pagórków, które mogą wydawać się niepozorne, ale potrafią nieźle dać w kość.

Zawodu Ultra Roztocze 2023

CO NASI PRACOWNICY MIELI DO POWIEDZENIA NA TEMAT WCZEŚNIEJSZYCH EDYCJI?

Paweł: Roztocze polecam, bo klimat imprezy jest fajny, a trasy miejscami były bardzo malownicze i wręcz piękne. Na Roztoczu są oczywiście górki, ale charakter imprezy nie jest typowo górski – określiłbym go jako trailowy z elementami przewyższeń. Te małe, niepozorne wzniosy bywają bardzo zdradzieckie i jeśli pokonuje się je biegiem, to szarpią łydki bardzo konkretnie.

Andżelika postanowiła zmierzyć się z Roztoczańską Trzydziestką. Była to dla niej pierwsza okazja do przekroczenia bariery dystansu 33 km. W swojej relacji wspomniała o pięknych okolicach, w które chciałaby wrócić. Jak napisała – takiej zieleni jak tam nie ma chyba nigdzie indziej.

Przy okazji opowiedziała też o udziale w innych imprezach organizowanych przez Tour De Zbój:

Na biegach u Sławka nie ma nudy – zawsze są "smaczki", a organizatorzy podczas wytyczania tras na bank kierują się zasadą "po co normalnie, jak można ekstremalnie". Ale dzięki temu nie ma nudy i nie myśli się tak o dystansie, tylko cieszy oko widokami, a głowa i ciało dostają powera po pokonaniu każdego trudniejszego momentu. Dla mnie każdy z tych biegów był zupełnie inny. Zimowy Janosik to spacer noga za nogą – krokiem modelki – w śniegu po biodra. Z Bojko zapamiętam na długie lata te miliony śnieżnych szpilek wbijających się w twarz i strach, z jakim jeszcze się nie spotkałam w górach (tutaj pierwszy raz stwierdziłam, że wymogi organizatora co do wyposażenia obowiązkowego nie są przesadzone). Letni Janosik miał z kolei najpiękniejszy start i najpiękniejszą metę ze wszystkich biegów, a wydłużenie dystansu z 20 na 24 km nie było jednak takie straszne. Smok – myślę, że jesień w tych podkrakowskich dolinkach jest najpiękniejsza, zwłaszcza przy takiej pogodzie, jaka trafiła się nam w sobotę.

Nowa trasa i schody do wieczności – edycja 2024

W 2024 roku organizatorzy zdecydowali się na modyfikację tras. Tym razem startowaliśmy m.in. z Suśca, a miasteczko zawodów oraz meta znajdowały się w Krasnobrodzie. W tym roku wśród pracowników eAzymut.pl znalazło się ośmioro śmiałków, gotowych zmierzyć się z nowymi szlakami. Startowaliśmy na dwóch dystansach: 10 i 30 km. Widoki, które mogliśmy podziwiać, były całkiem malownicze, ale – zdaniem osób, które brały udział w tej imprezie również w ubiegłych latach – poprzednie były jeszcze przyjemniejsze dla oczu. Dopisała też pogoda, choć dla niektórych mogło być już nieco za ciepło.

Jednym z najciekawszych, a jednocześnie najtrudniejszych elementów trasy były schody przy kaplicy św. Rocha. Uda paliły... Na szczęście wspinaczka kiedyś się kończyła i można było biec dalej. Co jakiś czas pojawiały się motywacyjne tabliczki przygotowane przez… Zakład pogrzebowy. Czy ich celem było to, aby uczestnicy umarli ze śmiechu? Być może ;) Trasa 10 km była całkiem niezła dla debiutantów, ale nie należała też do najprostszych. Trzeba było rozsądnie rozłożyć siły – za szybki start mógł odbić się na podbiegach, które zawsze są porządnym sprawdzianem formy. Na szczęście las i spokój dookoła zdecydowanie wynagradzały ten wysiłek. Zwycięzcą na tym dystansie został nasz Mateusz, który na co dzień doradza Wam m.in. telefonicznie. Wpadł na metę z czasem 42:54. 

Zawodu Ultra Roztocze 2024

JAK PORADZILI SOBIE NASI POZOSTALI ZAWODNICY?

Dla Doroty ten start był debiutem w biegu trailowym o dystansie 30 km. Jak go wspomina?

Ultra Roztocze w Krasnobrodzie to mój debiut w biegu trailowym i pierwsze oficjalne zawody na dystansie 30 km. Zanim się zapisałam, biłam się z myślami, którą trasę wybrać. Podjęłam ryzyko i wybrałam dłuższą z myślą, że pora się sprawdzić. W dniu biegu okazało się, że strach ma wielkie oczy, a moja wyobraźnia zniekształciła obraz przewyższeń. Wcale nie było aż tak źle! Szczerze mówiąc, o wiele trudniej było na GUR w Gdańsku. Na Roztoczu biegło mi się dużo przyjemniej i swobodniej. Jest to urokliwe miejsce. Piękne żółte pola z rzepakami, lasy, trasa nad ślicznym zalewem – polecam każdemu. Super, że miałam możliwość pojechania w te piękne rejony. Ale żeby nie było w samych superlatywach – niektóre etapy były bardzo męczące, a najbardziej zniszczyły mnie schody.

W tym roku w biegu wystartowała też Andżelika, która ponownie zdecydowała się na dystans 30 km:

W zeszłym roku wystartowałam mega zestresowana i cały czas zastanawiałam się, po co mi to było, a w tym... Podeszłam do tego na luzie i czerpałam przyjemność z każdego momentu na trasie. Polne ścieżki wśród rzepaku, las, moment wśród skałek na Piekiełku, trochę asfaltu, fajny zbieg wąwozem aż po piasek niczym na plaży, no i schody, na których cierpienie było chyba widoczne u każdego. Fajny klimat Roztocza, choć – w porównaniu z zeszłoroczną trasą – mniej urokliwy. Hitem były też tabliczki stworzone przez zakład pogrzebowy. Moja ulubiona – „Wyluzuj! Do nas zawsze zdążysz" i „Każdy schodek przybliża Cię do wieczności”, umieszczona tuż przed schodami. Nie dało się myśleć o trudach trasy, gdy takie coś cały czas poprawiało humor.

Zawodu Ultra Roztocze 2024_2

Paweł, który startował na Roztoczu nie po raz pierwszy, porównał trasy różnych edycji:

Tym razem zdecydowałem się na Roztoczańską Trzydziestkę. Oglądając przebieg trasy, wiedziałem, że nie zobaczę cudnych Szumów nad Tanwią i że nie będę wspinał się na korzenne ściany, uwiecznione na zeszłorocznych zdjęciach. Z jednej strony było mi tego mocno żal, z drugiej – miałem uczucie ciekawości, co zobaczę na nowej trasie Trzydziestki od Suśca do Krasnobrodu. Teraz, już po imprezie, mając porównanie, mogę napisać podobnie jak Andżelika – nowa trasa mnie nie rozczarowała, jednak zeszłoroczne odcinki przy Tanwi były bardziej atrakcyjne i momentami po prostu pieruńsko piękne.

Jak jednak minął mu sam bieg? Na co dzień startuje przede wszystkim w ultramaratonach. Bieg na 30 km ma inną specyfikę – warto obrać inną strategię.

Krótsze dystanse w porównaniu do ultra są... szybkie. Tu się zupełnie inaczej rozkłada siły i inaczej pokonuje trasę. Mimo krótszego kilometrażu wysiłek wcale nie musi być dużo mniejszy – średnie tętno na Biesie (65 km) wyszło mi 145, a na Roztoczu (28,5 km) – 161. No dobra... W tym miejscu przyznajmy, że to tętno to także przez... Dorotę. Niby debiutowała na Trzydziestce, ale doginała konkretnie. Na 14 km udało mi się ją jeszcze dogonić i przybić żółwika. Później, do 18 km, była jakieś 50 metrów przede mną, a dalej to już... poszła! Znaczy pobiegła! Dużo szybciej! Dobrze rozłożyła siły na trasę i z 10 km przed metą tak przyspieszyła, że nie było opcji, aby ją dogonić, choć się bardzo starałem.

Zawodu Ultra Roztocze 2024_3

Edycja 2025

Tegoroczna edycja startowała ze Zwierzyńca – miasteczka otoczonego pagórkami i polami rzepaku, który zakwitł w samą porę. Dużą niewiadomą była pogoda – prognozy nie były optymistyczne. Zamiast słońca przewidywały raczej ulewy. Koniec końców pogoda okazała się bardziej łaskawa – na dystansie 10 km obyło się bez opadów, natomiast na dłuższych trasach było ich zdecydowanie mniej, niż można było się spodziewać. 

Wiele do opowiedzenia ma Dorota, która postanowiła zrobić kolejny krok w swojej biegowej karierze i zadebiutować na dystansie 60 km. Jak mówi, w głowie miała wiele myśli co do tego, czy da radę i czy tak długa trasa z przewyższeniem w granicach 1200 m nie będzie przekroczeniem granicy jej wytrzymałości. Ultra Roztocze było dla niej elementem przygotowań do Złotego Maratonu podczas Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich. 

Jak wyglądały treningi Doroty?

Od początku roku realizowałam plan miesięcznego kilometrażu na poziomie 80–100 km. Do tego siłownia – choć ostatnio rzadziej – i sauna, która pomagała mi się regenerować. Myślę, że formie sprzyjały też aktywne wyjazdy, podczas których sporo chodziłam i biegałam po terenie z przewyższeniami. Na tydzień przed zawodami dałam sobie odpocząć – zero treningów, żeby organizm mógł się zregenerować. Do tego zwiększyłam podaż węgli i tłuszczy – trzeba było zmagazynować energię! 

Nie ominął jej też przedstartowy stres, ale pojawiło się skupienie na zadaniu:

Pierwszy półmaraton biegło mi się genialnie – średnie tempo 5:44, tętno około 160. W uszach moja ulubiona muzyka elektroniczna – działała na mnie jak dopalacz dla Strusia Pędziwiatra. W pewnym momencie rozładowała się jedna słuchawka i zaczęłam biec w ciszy. I wiecie co? To było bardzo przyjemne – słyszałam naturę i nadbiegających zawodników. Na jednym z kilometrów dogoniła mnie Cela, startująca na tym samym dystansie. Powiedziała, że imponuje jej moja technika biegu – że nawet pod górkę nie zatrzymuję się, tylko spokojnie wbiegam. 

Niestety nie obyło się również bez mniej przyjemnych momentów – po pierwszym półmaratonie przyszedł kryzys.

Odezwały się stare kontuzje – kolano, stawy skokowe. Podejrzewam, że od szalonych zbiegów. Na szczęście miałam przy sobie lek przeciwbólowy. Pogoda niestety się zepsuła i przyszła ulewa. Dobrze, że dzień wcześniej kupiłam lekką kurtkę, która była idealna na takie warunki. Bałam się też błota. Dodatkowo parę razy zboczyłam z trasy – po czterdziestym kilometrze trudniej było zauważyć oznaczenia. 

Część ekipy, która czekała na mecie, uważnie śledziła wyniki na żywo. Wiadomo było, że Dorota ma szanse na zrobienie bardzo dobrego wyniku, ale to, czego dokonała w swoim debiucie, było niesamowite – wskoczyła na pudło w kategorii wiekowej! 

Ostatnie kilometry biegłam już na rezerwie. Michał miał czekać na mecie – napisałam mu, gdy minęłam ostatni punkt. I wtedy… zobaczyłam znajome twarze. Radość, łzy, emocje. Ostatnie metry leciałam jak na finiszu sprintu. Na mecie usłyszałam: „Dorota, jesteś trzecia w kategorii wiekowej!”. Nie wierzyłam w to, co słyszę. Później okazało się, że wypadłam jeszcze lepiej. Po krótkim odpoczynku pojechaliśmy na dekorację. Wyniki dystansu 60 km były podane na samym końcu. I nagle… „Dorota – drugie miejsce!”. Jestem z siebie naprawdę dumna. 

Zawody Ultra Roztocze 2025_1

Kamila i Angelika zmierzyły się z dystansem 10 km. Choć mogłoby się wydawać, że to krótka trasa, to i tak okazała się wyzwaniem. Kamila, mimo że bieganie traktuje czysto rekreacyjnie, miała na ten start pewne plany. Czy doszły do skutku?

W zeszłym roku decyzja o starcie była spontaniczna, ale do tej edycji długo się przygotowywałam. Woody Allen powiedział jednak, że ,,Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach”. Nogi były przygotowane, plan działania ustalony… I w środę przyplątał się ból pleców i żeber przy każdym głębszym oddechu. Powiedzenie, że byłam zła, byłoby niedopowiedzeniem roku. Długo zastanawiałam się, czy ten start ma sens. Ostatecznie stwierdziłam, że nawet jeśli większość trasy będę musiała pokonać marszem, to i tak warto, bo przynajmniej popatrzę na ładne widoczki. Nie żałuję niczego.

W tym roku trasa została ułożona w taki sposób, że w pierwszej połowie znalazły się dwa największe podbiegi – pod Piaseczną i Bukową Górę. Kamila uznała zatem, że rozsądną strategią będzie spokojne rozpoczęcie biegu i szybsze tempo w drugiej części, która była już tylko lekko pofałdowana. Mimo problemów z oddychaniem strategia się nie zmieniła – zmianie uległo jedynie tempo ;) 

Strategia na pokonanie trasy została taka sama – pierwsza połowa, czyli podbiegi pod Piaseczną i Bukową Górę, raczej na spokojnie, a po bezpiecznym i rozsądnym zbiegu z Bukowej miał być już ogień. Wyszło tak, że pod Piaseczną musiałam zrobić sobie spacer z małymi przerwami na trucht. W sumie nie było tym nic złego – więcej czasu na oglądanie się przez ramię na wspaniałe, roztoczańskie krajobrazy – te pagórki z polami uprawnymi to jeden z moich ulubionych widoków. Bukowa oznaczała schody. Nie mogę powiedzieć, że nie bolało, ale – jak chyba każdy biegacz – lubię czasem trochę pocierpieć ;) Później było łatwiej i udało się trochę nadrobić, ale niestety nie obyło się bez przerw w marszu. 

Zawody Ultra Roztocze 2025_2

Impreza taka jak Ultra Roztocze to jednak nie tylko same trasy. To także cała otoczka, która tworzy atmosferę, a ta na Roztoczu zawsze jest wyjątkowa – choćby dzięki dość nieoczywistej współpracy z… Domem Pogrzebowym Surma. 

Co lubię w Ultra Roztoczu poza świetnymi trasami? Współpracę z domem pogrzebowym. Usłyszeć „Anielski Orszak” podczas startu – bezcenne, szczególnie w sytuacji, gdy wiadomo, że bieg będzie walką o przetrwanie. 

Ultra Roztocze organizowane przez Tour De Zbój jest wyjątkową imprezą, którą dumnie wspieramy i na której świetnie się bawimy. Już teraz zapraszamy na przyszłoroczną edycję, podczas której – po raz pierwszy od dłuższego czasu – będzie można zmierzyć się z dystansem 120 km. Jeśli dopiero zaczynasz przygodę z bieganiem i nie wiesz, w jaki sposób przygotować się do startu, zobacz, jak przygotować się na maraton z Gamin Coach Marathon!

Komentarze

Schowaj / pokaż komentarze (1)

Krzysztof Studziński


2025-05-23 11:35:52

Świetnie się czyta! Do zobaczenia na podbiegach :D

Dodaj komentarz

 (z http://)

Azymut-Paweł Kos Reviews with ekomi-pl.com